Jest dobrze, kiedy o marce się mówi, a jeszcze lepiej, kiedy mówi się dobrze i dużo. Każdy specjalista marketingu, reklamy, czy PR-owiec o tym marzy. Współczesny świat, opleciony internetową siecią, jest idealnym do tego środowiskiem. Będąc wielopłaszczyznową, otwartą strukturą Internet daje możliwość tworzenia dowolnej liczby kanałów komunikacji pomiędzy marką a rynkiem. Żeby to jednak działało trzeba mieć coś wartościowego do powiedzenia. Jeśli mamy pozytywne, wartościowe treści związane z marką, to będą one żyły własnym życiem pracując dla niej efektywnie i to bez ponoszenia znaczących wydatków.
Wracając jednak do kabli, czyli do tematu, muszę zdradzić, że mam słabość do dobrej muzyki i w dodatku dobry słuch. To połącznie tworzy tzw. audiofila, każdy audiofil zaś rozumie, że kable (co „zwykłym” ludziom jest czasem trudno zaakceptować) mają duży wpływ na brzmienie.
Śledząc tematy związane z kablami natrafiłem na entuzjastyczne opinie japońskich audiofilskich guru, którzy to liczą się na całym świecie, na temat amerykańskiego kabla mikrofonowego Belden 8402 wykorzystanego jako kabel sygnałowy RCA (dla laików to taki kabel łączący np. odtwarzacz ze wzmacniaczem). Kabel ma co najmniej kilkudziesięcioletnią historię i jest typowym kablem studyjnym używanym do podłączania mikrofonów. Kosztując kilkanaście dolarów za metr jest raczej tanim kablem w kategoriach audiofilskich, natomiast jako produkt, dla firmy takiej jak Belden, ma zapewne marginalne znacznie.
Sprawdziłem, rzeczywiście to dobrze grający kabel w dodatku w bardzo ostatnio modnym stylu vintage. Piękna wyższa średnica i damskie wokale.. Stop, stop, :) wróćmy do tematu.
Jak to się stało, że kabel – pochodzący przecież z „zamierzchłej” przeszłości nagle stał się modny i to na polu innym niż pierwotne przeznaczenie?
Mamy tu dwie możliwości: albo japońscy entuzjaści sami znaleźli kabel i aplikacje dla niego (nietypową), albo… no właśnie, albo ktoś im go podpowiedział. Oferta producenta kabli tej klasy (Belden firma z NYSE, wchodząca w skład S&P MidCap 400), jest nieprawdopodobnie skomplikowana (kto nie wierzy, niech sprawdzi), to wręcz nie kończąca się lista produktów. Kto więc mógłby się przez to przebić, żeby znaleźć akurat TEN produkt?
Być może to przypadek, jednak to przecież specjaliści z firmy, doskonale znający własne produkty i ich możliwości są naturalnym źródłem listy produktów, które mogą być wartościowe w takiej aplikacji. Mogą oni wskazać kilka produktów – kandydatów i te właśnie podsunąć audiofilom… Ci zaś wybiorą spośród nich ten unikatowy.
No tak, ale jaka z tego korzyść dla firmy skoro na tym nie zarobi? Sprzedaje ona przecież dziesiątki tysięcy kilometrów kabli, co może zmienić mało znaczący, względnie niedrogi produkt sprzedawany fascynatom audio na metry? Może i to bardzo dużo.
Znają Państwo firmę Belden? Zdaje się, że teraz już tak :-)
To działanie stwarza samopowielające się treści, w których powtarza się nazwa firmy i to w dodatku z korzystnym świetle. Entuzjaści z różnych krajów sami rozwijają temat w Internecie w niekończących się dyskusjach, zaś dla robotów wyszukiwarek to wiarygodny kontekst, w którym pojawia się nazwa.
Zmienia to atmosferę wokół marki na korzystniejszą, ale przede wszystkim jest to ważny element wykorzystywany do pozycjonowania. Nazwa firmy pojawia się w wielu miejscach w Internecie, a ponieważ kontekst, w którym występuje jest tworzony niezależnie - przez niezwiązane z firmą osoby -jest, więc wysoce wiarygodny dla wyszukiwarek.
Warto wyszukiwać tego typu unikatowe produkty w palecie firmy i korzystać z ich potencjału komunikacyjnego. Co więcej, czasem nawet warto specjalnie je tworzyć i utrzymywać w handlu właśnie po to, żeby firmę wyróżniały.